piątek, 20 grudnia 2013

ona nie jest ślepa jest jak rwąca rzeka zatapia mieszkanie porywa człowieka

zauważyłam, że piszę tu najczęściej w momentach kiedy przerastam samą siebie. jak zwykle znowu to robię - komplikuję sobie życie tak jak to lubię najbardziej. okazało się, że to przed czym się wzbraniałam przez cały czas jest jedną z najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały w życiu - tak, ja Pani Wiecznego Pesymizmu i Wyznawczyni Tezy Wszystko Co Mnie Spotyka Jest Złe w jednej osobie stwierdzam, że coś jest fajne. takie jak być powinno. i uśmiech nie schodzi mi z twarzy dzień przed i dzień po tym. i odliczam tylko godziny kiedy znowu wybiegnę w trampkach na umówione spotkanie. tylko dlaczego to co zaczyna sprawiać mi radość lada moment się kończy? i choć walczę ze swoim wiecznym ponuractwem i cieszę się poniedziałkowym smsem który mam wysłać. i przyszłym piątkiem, to i tak podświadomie odliczam dni do stycznia kiedy nasza przygoda się skończy. to takie depresyjne ohohohohoh, może pierniczka? :> 

carrie, carrie, carrie...głupia dziewczynko. przestań się szczerzyć sama do siebie bo nic dobrego z tego nie wyniknie.

piątek, 13 grudnia 2013

po co ta wrogość do siebie?

cholera. nie tak to wszystko miało być. nie po to walczyłam sama ze sobą, żeby to co do załatwienia załatwić w listopadzie i zacząć grudzień niczym nowo narodzona tabula rasa żeby tkwić w połowie grudnia nie zaczynając absolutnie nic. nie tak to wszystko miało być. niby się zgodziłeś, niby jesteśmy ustawieni (tak bardzo nie lubię słowa umówieni w kontekście Twojej osoby, że to aż niepojęte). a ja i tak nadal nie wiem na czym stoję. męczy mnie to bo mam wrażenie, że zacznę żyć dopiero w styczniu mając to wszystko za sobą. a przecież miałam rozpocząć jakiś nowy poziom teraz, tu i teraz. ileż można walczyć z wiatrakami? dzień w dzień powtarzam sobie, żeby to wszystko po prostu olać. zająć się wszystkim innym. może cyklem rozwojowym mchu płonnika. albo tautomerią keto enolową. albo życiorysem po niemiecku. czymkolwiek oprócz sprawdzania czy "mam wiadomość". oszaleję sama ze sobą. 
mój troczek przyśrodkowy rzepki chyba się obraził. i chyba robi wszystko, żeby mnie poirytować. włącznie z uniemożliwianiem mi normalnego poruszania się w trzynastocentymetrowych butach. nie miło.