piątek, 13 grudnia 2013

po co ta wrogość do siebie?

cholera. nie tak to wszystko miało być. nie po to walczyłam sama ze sobą, żeby to co do załatwienia załatwić w listopadzie i zacząć grudzień niczym nowo narodzona tabula rasa żeby tkwić w połowie grudnia nie zaczynając absolutnie nic. nie tak to wszystko miało być. niby się zgodziłeś, niby jesteśmy ustawieni (tak bardzo nie lubię słowa umówieni w kontekście Twojej osoby, że to aż niepojęte). a ja i tak nadal nie wiem na czym stoję. męczy mnie to bo mam wrażenie, że zacznę żyć dopiero w styczniu mając to wszystko za sobą. a przecież miałam rozpocząć jakiś nowy poziom teraz, tu i teraz. ileż można walczyć z wiatrakami? dzień w dzień powtarzam sobie, żeby to wszystko po prostu olać. zająć się wszystkim innym. może cyklem rozwojowym mchu płonnika. albo tautomerią keto enolową. albo życiorysem po niemiecku. czymkolwiek oprócz sprawdzania czy "mam wiadomość". oszaleję sama ze sobą. 
mój troczek przyśrodkowy rzepki chyba się obraził. i chyba robi wszystko, żeby mnie poirytować. włącznie z uniemożliwianiem mi normalnego poruszania się w trzynastocentymetrowych butach. nie miło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz