niedziela, 1 czerwca 2014

malinowa

tonę w swojej otyłości. przymierzam kolejne szorty na wakacje usiłując nie myśleć o tym, że nie mieszczę się w ani jedne z zeszłego roku. przymierzam kolejne szorty w nadziei, że ta jedna sztuka ma jakąś wadę fabryczną i jest cudownie większa niż jej siostra bliźniaczka, a ja nie będę zmuszona kupować spodni w większym rozmiarze niż własna matka. przymierzam kolejne szorty i obiecuje sobie, że za rok nie dopuszczę do takiej sytuacji. oczywiście nie przeszkadza mi to wrócić do domu i zjeść tabliczkę malinowej milki. całą. na raz. zlizuję jeszcze resztki czekolady z kącików ust i już żałuję, że to zrobiłam. oczywiście nie na tyle, żeby nie zrobić tego ponownie. chyba po prostu jestem masochistką i lubię się nienawidzić. w końcu to zawsze jakieś zajęcie, prawda?


1 komentarz:

  1. też przymierzam ubrania z szafy i odkłam je spowrotem bo nie mogę się w nich dopiąć. ale przecież nie wyrzucę, bo 'kiedyś jeszcze będą dobre'. a później jem ciasto na śniadanie i wychodzę na ciasteczkową kawę z bitą śmietaną.
    tęsknię za Tobą! :*

    OdpowiedzUsuń